Stała pensja, benefity, komfort, przewidywalność. A obok – wizja ryzyka, niepewności, nadgodzin i potencjalnego spektakularnego upadku. Budowanie startupu to coś więcej niż zmiana zawodowa. To życiowa rewolucja. Ale czy warto się na nią zdecydować, jeśli już masz dobrze płatną pracę i wszystko wydaje się „poukładane”?
To pytanie zadaje sobie coraz więcej osób – 30-, 40-latków, którzy odnieśli sukces w korporacji, mają doświadczenie, kontakty i… poczucie, że ich potencjał nadal nie został wykorzystany. W tym artykule nie znajdziesz zachęty do rzucania wszystkiego. Znajdziesz za to konkretne pytania i perspektywy, które pomogą Ci zdecydować.
Co tracisz, budując startup?
Zacznijmy szczerze. Decyzja o rozpoczęciu własnego startupu nie jest romantyczna. To często oznacza:
- koniec regularnych wpływów na konto,
- życie bez gwarancji sukcesu przez miesiące, a nawet lata,
- narażenie się na porażkę i ocenę (zwłaszcza, jeśli jesteś już „kimś”),
- początkowo mniejszy komfort życia – również fizycznie, psychicznie i emocjonalnie.
Jeśli masz dzieci, kredyt i partnera, który ceni spokój – start w niepewnym modelu startupowym może wydawać się wręcz nieodpowiedzialny. I nie bez powodu.
Ale to tylko jedna strona równania.
Co tracisz, zostając w bezpiecznej pracy?
Nie zawsze komfort oznacza rozwój. Stabilna, dobra praca może z czasem stać się złotą klatką. Dlaczego?
- Bo przestajesz podejmować decyzje, które naprawdę coś zmieniają.
- Bo Twoja kreatywność parkuje na parkingu obok firmowej kuchni.
- Bo zarząd nie wdroży Twojego pomysłu, mimo że wiesz, że działa.
- Bo jesteś wymienialny – bez względu na doświadczenie.
Wiele osób na „dobrych stanowiskach” czuje wewnętrzne wypalenie, którego nie potrafi nazwać. To nie lenistwo. To sygnał, że ich potencjał przestał mieć przestrzeń do oddychania.
Czego naprawdę szukasz – pieniędzy czy sensu?
Zanim rzucisz etat, zadaj sobie to jedno pytanie: czy chcesz zbudować firmę, czy chcesz zbudować siebie na nowo?
Budowa startupu to nie zawsze najlepszy sposób na szybki zarobek. Ale bardzo często – to najlepszy sposób na:
- odnalezienie sensu pracy,
- odzyskanie kontroli nad swoim czasem i decyzjami,
- stworzenie czegoś, co ma znaczenie dla innych (i dla Ciebie).
Jeśli motywuje Cię tylko kasa – startup szybko Cię wypali. Jeśli motywuje Cię zmiana – masz szansę wytrwać, nawet gdy będą trudności.
Jak minimalizować ryzyko bez odcinania skrzydeł?
Nie musisz rezygnować z pracy z dnia na dzień. Oto realne opcje:
- zbuduj MVP po godzinach – zanim ruszysz na pełen etat,
- znajdź wspólnika, który ma komplementarne kompetencje i zaufanie do Twojej wizji,
- pozyskaj pierwszego inwestora lub klienta zanim złożysz wypowiedzenie,
- ustal z rodziną bufor finansowy i czasowy (np. 6 miesięcy bez presji),
- przetestuj siebie w środowisku chaosu i odpowiedzialności – zanim zrobisz z tego styl życia.
Bo prawda jest taka: budowanie startupu nie musi oznaczać porzucenia życia. Ale zawsze wymaga jego przebudowy.
Przykład z życia: MYBZZ
MYBZZ, globalna aplikacja networkingowa, nie powstała z impulsu. To efekt lat doświadczeń, obserwacji, rozmów z przedsiębiorcami i odważnej decyzji dwóch kobiet, które miały inne zajęcia, inne projekty, a mimo to… poczuły, że to „TO”.
Nie rzuciły wszystkiego w jeden dzień. Ale zaczęły działać natychmiast, dzieląc czas między rodzinę, pracę i wizję. Dziś MYBZZ funkcjonuje jako realna platforma, działa globalnie i pozyskuje inwestorów. To nie efekt jednego „ryzykownego skoku”. To efekt setek decyzji, których nie da się podjąć, siedząc wygodnie w fotelu etatu.
Podsumowanie: Startup to decyzja o tym, jakim człowiekiem chcesz być
Budowanie startupu, mając już „ułożone życie”, nie jest dla każdego. Ale jeśli czujesz, że stabilność przestała być rozwojem, a komfort stał się stagnacją — warto się zatrzymać i zadać pytanie: czy jestem gotów na coś więcej niż bezpieczeństwo?
Nie każdy powinien rzucać pracę i iść w ciemno. Ale każdy, kto ma w sobie wewnętrzny ogień, zasługuje na szansę, by ten ogień coś zbudował.